Polecamy

Przy lampce wina w Toskanii

Wakacje dobiegły końca i ostatnie moje wspomnienie czytelnicze, aczkolwiek nie tylko, pochodzi z Toskanii we Włoszech.

Dziennik toskański Tessy Capponi-Borawskiej to książka, której nie trzeba specjalnie polecać, tylko wziąć ze sobą do samolotu i dokończyć czytać na miejscu. Wejść w Toskanię, poczuć, zasmakować i być tam całym sobą. Lekko, przyjemnie i smacznie – TAK JEST!!!
„Książka ta jest bardzo osobistą refleksją o ziemi, na której się urodziłam, ziemi moich przodków. Refleksją niepełną, bo udało mi się powiedzieć zaledwie niewielką cząstkę tego, co chciałam, reszty nie jestem bowiem w stanie opisać, bo nie znajduję na to odpowiednich słów. Na tę ziemię trzeba patrzeć, trzeba jej słuchać, wąchać ją albo wręcz smakować w całkowitym milczeniu. Nasze krajobrazy, naszą twardą mowę, nasze wino trzeba „dotykać” bez pośpiechu i nie liczyć na to, że wszystko da się zrozumieć. Ta ziemia wchodzi we mnie jak fala letniego powietrza, pachnącego słońcem i kurzem, przenika mnie do takiego stopnia, że czuję się jak kawałek jej wapiennej skały, spragnionej wody, wypalonej przez słońce, czuję się jak cyprys, jak gałązka drzewa oliwnego. Pisząc, próbowałam wyrazić to wszystko. (…)”
– Tessa Capponi-Borawska, wstęp do Dziennika Toskańskiego

Książka jest pięknie wydana i nie radzę jej czytać na pusty żołądek. Koniecznie z lampką dobrego wina i pysznym serem (np.: pecorino).

Polecam serdecznie
Mateusz