Polecamy

Historia smutna do bólu

„Małe życie” Hanyi Yanagihary, to po pierwsze książka, która się długo, bardzo długo rozkręca. Następnie nabiera tempa i staje się brudna, odrzucająca, szokująca a następnie wchodzimy w nią cali i bez reszty. Warto wytrzymać, nie zamykać oczu i nie odkładać jej na półkę. 

Przede wszystkim to książka o przyjaźni z różnymi jej odcieniami.
Przyjaźń oznacza bycie świadkiem dręczących nieszczęść przyjaciela, długich okresów nudy i rzadkich triumfów. To przywilej bycia przy drugiej osobie w jej najtrudniejszych chwilach i świadomość, że samemu też można się przy niej czuć podle – tak określa ją jeden z bohaterów. I słusznie! Taka jest prawdziwa przyjaźń.

Historia długoletniej znajomości i przyjaźni czwórki studentów wywodzących się z różnych środowisk, o różnym statusie majątkowym, różnym kolorze skóry i różnych relacjach rodzinnych. Malarz, architekt, aktor i prawnik – wszyscy wybitni. Powieść rozgrywa się w Nowym Jorku. Na czoło wysuwa się Jude St. Francis, który prowadzi dialog ze swoim życiem, na które przez 15 lat nie miał wpływu. Książka wyostrza spojrzenie na człowieka. Na to kim i jacy jesteśmy, jak mamy ukształtowane charaktery, poprzez nasze dzieciństwo, środowisko w którym się wychowujemy. Jude jest osobą, na którą spadają okropne rzeczy, przeżywa traumę i całkowicie gubi się w rzeczywistości. Normalnie funkcjonuje tylko w pracy, która jest jego jedyną bezpieczną przestrzenią do życia.

Jesteśmy świadkami przejmujących opisów okrucieństwa, które bolą i trudno jest je zapomnieć. Zagubienie się w relacjach międzyludzkich i namacalność bezcelowości. Brak sensu życia jest wszechobecny w tej powieści. Budzi w nas refleksję. Dokąd zmierzamy, jak żyjemy i co jest istotą naszego jestestwa. Wyostrzone zło i dobro w tej powieści, symbolicznie ukazuje pewną równowagę, która jest niezbędna w życiu człowieka.

Myślę, że jest to ważna książka, przede wszystkim dlatego, iż pokazuje, jak można opowiadać, prowadzić czytelnika i być przy nim po ostatnią stronę, a jednocześnie nie narzucać się z odpowiedziami nad możliwą pustką i pełnią człowieka, celem jestestwa czy też szukaniem substytutu szczęścia.

Książka, która porusza, budzi skrajne emocje i o której się rozmawia.

Dwoma słowami – dobra literatura!!!

Polecam serdecznie,

Mateusz